poniedziałek, 9 maja 2016

[32] Mroczna Łaska - Melissa Marr

Cykl: Królowa Lata (Tom 5)
Tytuł: Mroczna łaska
Tytuł oryginału: Darkest Mercy
Autor: Melissa Marr
Tłumacz: Natalia Wiśniewska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2012
Liczba stron: 360

Jak mam być szczera, to mam mieszane uczucia, co do tej książki i długo zastanawiałam się nad tą recenzją. Mroczna Łaska należy do tych lektur, której nie da się jednoznacznie ocenić.

Bananach, krucza wróżka, pragnie wojny pomiędzy wszystkimi dworami. W miasteczku coraz częściej pojawiają się posłańcy śmierci - Far Dorcha i Ankou. Jeśli władcy chcą ocalić swoich poddanych, będą musieli zawrzeć między sobą sojusze. Wróżki czekają trudne decyzje, nie tylko te związane z władzą. Aislinn musi w końcu wybrać, z kim spędzi wieczność. Czy Donia przebaczy Keenanowi? A może Bananach zwycięży?

Każdy poprzedni tom skupiał się na konkretnym bohaterze i wybranym przez autorkę dworze. Tym razem było inaczej, więc byłam nieco zaskoczona. Akcja toczy się z punktu widzenia kilku osób, a raczej narrator trzecioosobowy wszechwiedzący opowiada wydarzenia, skupiając się na emocjach i przemyśleniach danej postaci. Raz jest to Aislinn, raz Keenan, a innym razem Donia lub Niall... Na całe szczęście autorka dość płynnie przechodziła od jednej do drugiej postaci, co nie przeszkadzało w czytaniu.

Bohaterowie, których poznaliśmy w poprzednich tomach, ulegają przemianie pod wpływem wydarzeń. Niall zmienia się nie do poznania, ale przynajmniej wszystko jest ładnie wyjaśnione. Inaczej trudno byłoby mi się przyzwyczaić do nowego Króla Mroku.
Na całe szczęście Aislinn również się zmienia. To, co wyczyniała w Kruchej wieczności (tom trzeci), bardzo mnie drażniło i, Bogu dzięki, postanowiła dorosnąć. Zdecydowanie bardziej lubię stanowczą i rozsądną Królową Lata.

Akcja jest wartka, dużo się dzieje i co chwilę spotykamy się z kolejnymi dylematami władców. Jednak przyznam, że czegoś mi brakowało w Mrocznej łasce. Owszem, czytało się dość przyjemnie, ale według mnie zabrakło aury tajemniczości. Kilka wydarzeń z łatwością dało się przewidzieć, co mnie rozczarowało, bo we wcześniejszych tomach trudniej było się domyślić dalszego rozwoju akcji.

Jak zawsze najchętniej skupiałam się na wątku, który dotyczył Mrocznego Dworu. Wróżki przynależące do niego są tajemnicze, zdecydowanie bardziej interesujące od swawolnych i, w moim odczuciu, głupiutkich wróżek z Letniego Dworu. Chociaż przyznaję się bez bicia, że od zawsze pałam sympatią do tych raczej złych postaci. I jeśli miałabym wskazać moją ulubioną postać z całej serii, to byłby to niewątpliwie Irial, były Król Mroku.

Ogólnie Mroczna łaska nie wypadła najgorzej, ale odebrałam wrażenie, że Melissa Marr nie wie jak zakończyć serię. Świadczy o tym chociażby wątek Keenana i Doni. Dla mnie był trochę naciągany i bez sensu, ale to tylko moje odczucie.

Podsumowując, cała seria wypada całkiem nieźle. Melissa Marr miała pomysł na własną historię i gdyby nie zakończenie, to niewątpliwie cykl należałby do moich ulubionych. W każdym bądź razie - najbardziej podobała mi się kreacja wróżek, które nie są słodkie i milutkie niczym te wyjęte z baśni. W Królowej Lata są niezwykle przebiegłe, brutalne i niebezpieczne.
Zauważyłam też, że autorka przywiązuje dużą uwagę do kreacji każdej postaci. Każdy bohater jest dla niej ważny i stara się mu poświęcić wystarczającą ilość czasu, dzięki czemu wróżki mają złożone osobowości. Według mnie to spory plus, który niewątpliwie wpływa na całokształt mojej oceny.

Seria nie jest zła i najlepiej wspominam Królową Lata i Króla Mroku, czyli dwa pierwsze tomy.
Całkiem przyjemnie się czytało i uważam, że poświęcony czas na lekturę nie jest stracony. Aczkolwiek wątpię, czy wrócę jeszcze do całej serii, bo nie lubię, gdy zakończenie cyklu jest nijakie, pozostawiające lekki niedosyt. Możliwe, że nastawiłam się na coś super, z fajerwerkami na końcu i dlatego tak wyszło.



Cykl Królowa Lata:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz