Tytuł: Krucha wieczność
Tytuł oryginału: Fragile Eternity
Autor: Melissa Marr
Tłumacz: Natalia Wiśniewska
Rok: 2010
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 424
RECENZJA NIE ZAWIERA SPOJLERÓW Z POPRZEDNICH TOMÓW.
Głównym bohaterem Kruchej wieczności jest Seth, który był obecny również w poprzednich częściach. Chłopak darzy Aislinn wyjątkowym uczuciem, ale ma wrażenie, że Ash oddala się od niego. Dziewczyna spędza wiele czasu na Letnim Dworze, wypełniając obowiązki królowej u boku Keenana. Przy okazji Seth myśli o przyszłości. Jest śmiertelnikiem, a jego dziewczynę czeka wieczność. Wie, że musi znaleźć sposób na zostanie z ukochaną. Czy władająca Wysokim Dworem Sorcha mu pomoże? I czy jego nieobecność wpłynie na relacje Aislinn i Keenana?
Zaczynało się fajnie. Zwłaszcza po przeczytaniu opisu z tyłu. Przyznam, że pani Marr mnie zawiodła. Tom można było napisać lepiej i wykorzystać cały potencjał, jaki tkwił w temacie wieczności.
Momentami akcja mi się wlokła. Lekturę to przerywałam, to kontynuowałam. O ile poprzednie tomy bardzo mi się podobały, miały w sobie to coś, o tyle Krucha wieczność mnie rozczarowała. Nie mówię, że była beznadziejna. Aż tak to nie! Jednak poprzednie części postawiły jakąś poprzeczkę, której, według mnie, Krucha wieczność nie podniosła.
Miałam nadzieję, że powieść z Sethem, moim ulubionym bohaterem, mnie zaciekawi. Nieco się pomyliłam. Dobre momenty były, ale zdecydowanie za mało. Sam Seth jest bardzo ciekawą postacią. Jest całkowitym przeciwieństwem Keenana. Króla Lata nie polubiłam już od pierwszego tomu, bo jest, według mnie, rozpieszczony. Za to Seth łatwo w życiu nie miał. Sam musi się zatroszczyć o wszystkie dobra materialne. Mieszka nawet w wagonie, co trudno nazwać normalnym domem, ale nikogo o nic nie musi prosić. Jest dojrzały, nie podejmuje pochopnych decyzji. Jednak nawet on czasami może kierować się impulsem pod wpływem miłości do Aislinn.
Tak jak się spodziewałam, te lepsze momenty były też z udziałem Mrocznego Dworu, wróżki wojny - Bananach. Jeszcze sceny z Sorchą - Królową Wysokiego Dworu i siostrą Bananach, były jednymi z lepszych. Wcześniej mało było informacji o tym dworze, więc również miło wspominam Kruchą wieczność pod tym względem.
Dobrze, podsumujmy. Skończmy wieszać koty na powieści Melissy Marr, bo więcej było narzekania niż chwalenia. Przynajmniej zakończenie okazało się jeszcze warte uwagi. Zaciekawiło mnie, więc sięgnę po kolejny tom. Mam nadzieję, że Świetliste cienie będą lepsze.
Czy polecam Kruchą wieczność? I tak, i nie. Sami musielibyście przeczytać poprzednie tomy oraz ten, aby się przekonać. Każdy odbiera inne wrażenie na temat powieści.
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska"
Cykl Królowa Lata:
Gdy dziś byłam w bibliotece, to widziałam tę serię, ale nie skusiłam się - jakoś mnie na razie do niej nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńOj jejciu.
OdpowiedzUsuńCo kto lubi (:
Myślę, że raczej by mi się nie spodobała :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z
Cmentarza Zapomnianych Książek