Tytuł: Wybraniec
Tytuł oryginału: Prodigy
Autor: Marie Lu
Tłumacz: Marcin Mortka
Rok: 2013
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 368
Po przeczytaniu pierwszego tomu nie mogłam się doczekać, aż sięgnę po kolejny. Co prawda, Wybrańca przeczytałam ponad dwa miesiące temu, ale nie miałam głowy do pisania recenzji. W każdym bądź razie - nie zawiodłam się, gdyż kontynuacja dorównuje swojej poprzedniczce.
Umiera Elektor Primo, a Day i June są najbardziej poszukiwanymi osobami w Republice. Uciekają do Vegas, aby poprosić Patriotów o pomoc. W efekcie dołączają do organizacji, a w zamian za uzyskaną pomoc, muszą zabić nowego Elektora Primo - Andena. Jednak, gdy June zbliża się do niego, odkrywa, że jest on zupełnie inny niż jego ojciec. Jest rozdarta między przeczuciem, a tym, co oczekują od niej Patrioci. Czy Anden jest nadzieją na zmiany w Republice?
Zabicie człowieka, który stoi na czele całego systemu, wydaje się niewielką ceną w zamian za wywołanie rewolucji, nie sądzisz?W pierwszym tomie autorka skupiła się przede wszystkim na Republice Amerykańskiej opisywanej oczami Day`a i June. Wiemy również, że kraj ten sąsiaduje z Koloniami i tyle. Natomiast w Wybrańcu Marie Lu odkrywa nieco rąbka tajemnicy i poznajemy przeszłość Stanów Zjednoczonych oraz przyczyny powstania Republiki. Jest to spory plus, gdyż w końcu lepiej znamy świat przedstawiony w powieści.
Akcja nieco zwalnia w porównaniu do Rebelianta. W zamian dostajemy wątki miłosne i związane z nimi dylematy bohaterów. Nie wiem, czy to dobrze, bo niejednokrotnie zgrzytałam zębami, gdy pojawiał się wątek June i Andena. Jednakże nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło - powieść jest przepełniona przemyśleniami głównych bohaterów. Dzięki temu mamy okazję bliżej ich poznać, zauważamy, że pomimo sytuacji, w jakiej się znaleźli, dalej są tylko nastolatkami, na których barkach spoczywa duża odpowiedzialność.
Pomysł na fabułę sam w sobie jest dobry, chociaż w innych pozycjach również spotkamy się z wątkiem romansu między osobami z dwóch różnych światów. Akcja, nawet jeśli zwolniła, to i tak jest spójna i logiczna, a czytelnik raczej nie nudzi się podczas lektury.
Podoba mi się również to, w jaki sposób zostały opisane rozwijające się relacje między June i Day`em. Ich uczucia są ukazane naturalnie, a nie sztucznie i na siłę. Bohaterowie robią małe kroczki; Day nie jest typem chłopaka, który od razu wyznaje miłość, a June nie jest bezbronną, uległą dziewczynką. Wątek miłosny wyszedł Marie Lu niezwykle dobrze, zwłaszcza jeśli nawet ja się nim zachwycam (normalnie tego typu wątki to zdecydowanie nie moja bajka).
Minusem tomu jest to, że nie trzyma on już w takim napięciu jak poprzedni. Raczej następne wydarzenia da się wydedukować z przemyśleń postaci, chociaż muszę przyznać, że tę delikatną przewidywalność ratują zwroty akcji. To właśnie one sprawiły, iż w moich oczach Wybraniec dorównał Rebeliantowi. Prawdę mówiąc, autorka mogła nieco zepchnąć na drugi plan rozterki bohaterów (ale nie usunąć, bo i one są potrzebne!), a bardziej skupić się na planach wywołania rewolucji przez Patriotów.
Podsumowując - polecam dystopię autorstwa Marie Lu. Nie zawiodłam się, nawet jeśli dostrzegłam małe niedociągnięcia, to i tak seria należy do moich ulubionych. (Nawiasem mówiąc, od przeczytania pierwszego tomu bez przerwy szkicuję bohaterów serii, co tylko potwierdza to, że Marie Lu zdobyła moje serce cyklem Legenda.)
Cykl Legenda:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz