wtorek, 15 grudnia 2015

Tea book TAG

 Witam! Pomyślałam, że dodam coś luźnego. Oczywiście też związanego z książkami. Na jednym z blogów, które obserwuję, pojawił się właśnie ten TAG i bardzo mi się spodobał. :)


1. Czarna herbata, czyli Twój ulubiony klasyk.
Lubię czarną herbatkę, zwłaszcza z cytryną. A co do klasyków mało czytałam z własnej, nieprzymuszonej woli - lektury szkolne zrobiły swoje. Może przez to, że jak klasyk to mi się kojarzy zwłaszcza z Sienkiewiczem i Mickiewiczem. Uch... Ale zaraz, zaraz... Mam! "Zbrodnia i kara" Fiodora Dostojewskiego. Chętnie ją przeczytałam i pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę.

2. Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasypiasz.
Jakoś tak w 5-6 klasie podstawówki miałam przeczytać "W pustyni i w puszczy". I po tytule punktu możecie się domyślić jak to się skończyło. Nie wiem dlaczego, ale nie umiem, nie potrafię się przemóc do Sienkiewicza. Jedyna książka tego autora, jaką przeczytałam z miłą chęcią było "Quo vadis".

3. Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają.
 Tak myślę sobie i myślę, i nie wiem, którą wybrać. Zdecyduję się na "Hobbit, czyli tam i z powrotem" Tolkiena.

4. Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi.
Zbyt mało uwagi poświęca się książkom Johanna Wolfganga Goethego i Dantemu Alighieri. Ich dzieła już wypadły z obowiązkowych lektur szkolnych - zostały jedynie w rozszerzeniu, przez co strasznie ubolewam i coraz mniej osób w wieku szkolnym po nie sięga. Osobiście nie czytałam "Cierpień młodego Wertera" Goethego i "Boskiej komedii" Dantego, jedynie we fragmentach, ale planuję się za nie zabrać do matury. Wybór padł na "Fausta" Goethego, którą przeczytałam za jednym tchem.

5. Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna.
Od razu przyszło mi na myśl "Zmierzch" S. Mayer, ale chyba już szał na tę serię minął. A jaka seria ma jeszcze duży, swoją drogą niesłuszny, rozgłos? Tak, tak, oczywiście, że "50 twarzy Gray'a". Ani to ciekawe, ani dobrze napisane. Możecie mnie zlinczować, ale ja tej popularności nie potrafię zrozumieć. Zwłaszcza, że książka ma tyle niedociągnięć i błędów.

6. Herbata yerba mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła.
Jest kilka takich książek. Jednak myślę, że była by to książka "Wędrówka przez słońce Corbana Addisona. Pierwsze rozdziały mnie nudziły i dopiero za drugim podejściem przeczytałam tę książkę. Jednak dalej jest ciekawiej, więc polecam.

7. Herbata ziołowa, czyli książka którą czytano Ci na dobranoc gdy byłeś mały.
O, tutaj bezkonkurencyjnie muszę dać "Dary czterech wróżek" Ewy Szelburg-Zarembiny. Pamiętam jak mama mi ją czytała. Jeszcze mogłabym dać baśnie Andersena.

8. Herbata owocowa, czyli Twoja ulubiona lekka książka.
Myślę, że będzie to książka "Szepty czarownic" Anny Dale. Lekka i idealna na zimowy wieczór pod kocykiem z kubkiem herbaty. Jest magia, dość osobliwy kot... Polecam. :)

9. Iced tea, czyli książka, która zmroziła Ci krew w żyłach.
Jedna z moich ulubionych, czyli "Cmętarz dla zwieżąt" Stephena Kinga. Nie mogłam się od niej oderwać, a jednocześnie bałam się czasami kontynuować lekturę.

10. Rozlana herbata, czyli kogo taguję?
Nikogo konkretnego. Kto chce sobie porównać książki do herbatek, to niech też napisze ten TAG u siebie. :)
Cieplutko Was pozdrawiam. :) Prawdopodobnie odezwę się w weekend z nową recenzją. Tak przynajmniej planuję. Znaczy recenzja pisze się (tak, sama się pisze), ale myślę, że dam radę do soboty, może w porywach do niedzieli. :)

2 komentarze:

  1. Klasyka nie jest zła, ale szkoła niepotrzebnie ją psuje. I wybiera nieciekawe pozycje. Chociaż Dostojewskiego do swoich ulubieńców bym nie zaliczyła, nawet "Zbrodni i kary" chyba nie przeczytałam do końca. Zabłocki, Fitzgerald to co innego, ich książki uznałabym też za najbardziej niedoceniane. I Austen, u nas uważa ją się tylko za autorkę romansideł, ale przecież te książki mają o wiele głębsze znaczenie, nie wspominając już o wkładzie w podwaliny literatury kobiecej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fitzgeralda nie miałam okazji jeszcze przeczytać. Muszę się przekonać do klasyki, bo lektury już zakończyłam. Akurat Dostojewskiego lubię z autorów szkolnych lektur. Wiadomo - co kto lubi. :)

    OdpowiedzUsuń