Tytuł: Chemia śmierci
Tytuł oryginału: Chemistry of Death
Autor: Simon Beckett
Tłumacz: Jan Kraśko
Rok wydania: 2006 (I wydanie)
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 352
David Hunter, po tragicznych przeżyciach, postanawia zacząć wszystko od początku. I to dosłownie - porzuca dotychczasową pracę, sprzedaje wszystko co ma w Londynie i przeprowadza się do małego miasteczka - Manham.
David Hunter to najsłynniejszy w kraju antropolog sądowy. Porzucił jednak ten zawód na rzecz praktyki lekarskiej w małym miasteczku. Chce zapomnieć o tym, że "skłaniał zmarłych do zwierzeń". Miał nadzieję na stabilne, spokojne życie. Wszystko się zmienia, gdy dwóch chłopców odnajduje zwłoki na mokradłach. Doktor zostaje poproszony o zidentyfikowanie ofiary. Początkowo opiera się, ale ostatecznie zgadza się.
Nie chciałem tego. Ale z drugiej strony, nikt tego nie chciał. A już na pewno nie ta martwa kobieta. Pomyślałem o zdjęciach, które przed chwilą oglądałem, i zdałem sobie sprawę, że podobnie jak ona, ja też nie mam wyboru.Miasteczko stopniowo pogrąża się w strachu. Giną kobiety, a ich okaleczone zwłoki zostają porzucone, ale nie ukryte. Zwyrodniały morderca wybiera kolejne ofiary, a później w specyficzny sposób zabija je. Każdy może być ofiarą, ale i każdy może być mordercą. Nikt nie czuje się już bezpiecznie, a mieszkańcy patrzą na swoich sąsiadów podejrzliwie. Policja jest bezradna, każda poszlaka prowadzi do ślepego punktu. Sytuacja nie staje się w żaden sposób bardziej klarowna, a wszystko wydaje się coraz bardziej gmatwać. A czas nieubłaganie biegnie... Czy doktorowi Hunterowi uda się odnaleźć mordercę zanim będzie za późno?
Narracja powieści jest w większości pierwszoosobowa - z perspektywy Davida Huntera. Kilka rozdziałów zostało napisanych z perspektywy narratora trzecioosobowego. Nie jest to bardzo denerwujące, ale momentami ciężko się było przestawić. Jednak uważam, że ta mała niedogodność jest niczym w obliczu tak trzymającego w napięciu kryminału.
Język i styl powieści jest dość lekki. Przynajmniej ja nie miałam problemu z przeczytaniem niemal jednym tchem.
Atmosfera jest gęsta, a wraz z rozwojem akcji staje się coraz bardziej tajemnicza. Dziwni ludzie, nieuzasadnione pobicia, zamknięta społeczność, w której ktoś z dużego miasta zawsze będzie "tym nowym". Opisy pracy antropologa są szczegółowe. Tak samo poczynania mordercy. Opisy są mocne, momentami dość drastyczne - co jest jednak uzasadnione, patrząc na tematykę powieści.
Simon Beckett znowu oczarował tym, jak bardzo umie trzymać czytelnika w napięciu. Niechętnie przerywałam lekturę. Do samego końca nie było wiadomo, kto jest mordercą. Wszystko prowadziło do jednego z bohaterów - odpowiadał sylwetce oprawcy, jego profesja również nie pozostawiała wiele do życzenia. Jednak zabijał ten, którego nawet nie podejrzewałam. W dodatku osoba, która wydawała się najbardziej normalna z Manham, okazała się być współwinna. Beckett po raz kolejny sprawił, że wsiąkłam - dosłownie - w lekturę.
Kiedy już myślałam, że to koniec, to autor zaskoczył mnie jeszcze przynajmniej dwa razy! Morderca złapany, a miasteczko może wrócić do swojego dawnego rytmu. Jak bardzo się pomyliłam... Kryminał trzymał mnie w napięciu nawet przez epilog. I ani myślał puścić nawet na chwilę. Przy ostatnich akapitach dopiero odetchnęłam z ulgą i... spostrzegłam, że jest trzecia w nocy, a Chemia śmierci wciągnęła mnie tak bardzo, iż nie czułam upływającego czasu.
Zdecydowanie polecam Chemię śmierci. Zwłaszcza tym, którzy lubią tego typu literaturę. To jest jedna z tych książek, która wciąga i trzyma w napięciu do samego końca. I to dosłownie.
Cykl Dr David Hunter:
~ Chemia śmierci ~ Zapisane w kościach ~ Szepty zmarłych ~ Wołanie grobu ~
Nie przepadam za takiego typu książkami, ale ta bardzo mnie zaciekawiła!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2015/12/najlepsze-okadki-2015.html
Kryminały ostatnio źle mi się czyta i szczerze mówiąc już jakoś nie mam na nie ochoty. Chociaż widzę, że rzeczywiście ten cykl bardzo Ci się podoba, więc może kiedyś, przy jakiejś okazji się skuszę.
OdpowiedzUsuń