poniedziałek, 18 lipca 2016

[35] Zwiadowcy. Wczesne lata: Turniej w Gorlanie - John Flanagan

Cykl: Zwiadowcy. Wczesne lata (Tom 1)
Tytuł: Turniej w Gorlanie
Tytuł oryginału: Ranger's Apprentice. The Early Years. The Tournament at Gorlan
Autor: John Flanagan
Tłumacz: Zuzanna Byczek
Rok: 2015
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 360

W Turnieju w Gorlanie, rozpoczynającym nową serię o Zwiadowcach autorstwa Johna Flanagana, cofamy się w czasie, aby poznać początek historii, w której nie ma jeszcze Willa, ucznia Halta, ale opowiedziane w niej wydarzenia mają swój finał w Ruinach Gorlanu i Płonącym moście.

Wydarzenia w powieści są kontynuacją opowiadania Hibernijczyk, zawartego w jedenastym tomie Zwiadowców, o czym zostajemy poinformowani na początku książki.
Halt wraz z Crowleyem chcą położyć kres wpływom Morgaratha. Okrutny baron pragnie przejąć władzę w Araluenie i nie zamierza cofnąć się przed niczym. Pod pozorem ochrony króla Oswalda, więzi go w swoim zamku, dążąc do tego, aby ten wydziedziczył syna Duncana. Książę napada na kolejne wioski, co jest do niego nie podobne, ale pogłoski zdają się być prawdziwe. Baron dąży również do osłabienia Korpusu Zwiadowców, poprzez zdegradowanie najlepszych z nich. To właśnie do nich Crowley i Halt zwracają się z prośbą o pomoc, aby przeciwstawić się Morgarathowi i uwolnić króla. Czy dosłownie garstce ludzi uda się powstrzymać barona?

W Turnieju w Gorlanie autor przybliża nam postaci Halta i Crowleya, którzy, gdy poznajemy ich we wcześniejszej serii, znają się kilkadziesiąt lat. Czytelnik tym razem nie tylko poznaje jedną z przygód bohaterów, ale także widzi, jak zaczyna kształtować się przyjaźń łącząca te dwie postaci.
Przy okazji poznajemy więcej członków Korpusu, którzy, na szczęście, nie są kalkami i wyróżniają się odmiennymi charakterami. Wykreowani bohaterowie nie są identyczni i o ile każdy zwiadowca jest wyśmienitym łucznikiem i specjalistą od kamuflażu i skradania się, o tyle wyróżniają się indywidualnymi cechami.
Ciekawą postacią jest także Morgarath, którego poznajemy bardziej niż w Ruinach Gorlanu. Oczywiście, jak to w fantasy często bywa, jest on głównym antagonistą, wyróżniającym się przebiegłością i sprytem. Wydaje się być taki sam, jak wszyscy źli, których serwują nam autorzy. Jest pewny siebie i żądny władzy, schemat jak każdy inny, ale w pewnym stopniu dla mnie każdy antagonista jest nieco inny, a każdy z nich ma tylko podobne cele i priorytety.

Akcji nie brakuje, zwłaszcza pod koniec tomu. Dzieje się dużo, zaczynając od intryg, a kończąc na finałowej potyczce na tytułowym turnieju. Opis walki jak zawsze był szczegółowy i ani trochę nużący. Właśnie za to uwielbiam powieści Flanafana, bo nawet dłuższe opisy nie są mi straszne!

Świat wykreowany przez autora już znamy z jego poprzednich powieści. Niemal cała akcja utworu skupia się wokół Araluenu, gdzie szczególną rolę odgrywa sceneria składająca się z lasów, otwartych pól i malowniczych krajobrazów. Rzadziej bohaterowie trafiają do zamków, wsi czy miast, jednak mimo to dużą rolę w fabule odgrywa stolica baronii Gorlanu, w której dochodzi do kulminacyjnych wydarzeń (w tym tytułowego turnieju). Autor w kwestii kreacji świata poradził sobie całkiem dobrze, aczkolwiek nie zaprezentował w nim niczego, co wniosłoby powiew świeżości.

A co z humorem i ciętym językiem Halta? Ależ oczywiście, że jest. Dialogi z udziałem tego prawie zwiadowcy, jak sam się określał, sprawiały, że śmiałam się pod nosem, starając się nie wybuchnąć głośnym śmiechem, gdyż czytałam książkę ukradkiem na zakończeniu mojego roku szkolnego, jeszcze w kwietniu. Nie wiem jak według Was, ale według mnie autor się postarał, a tłumacz odwalił kawał dobrej roboty, tłumacząc kwestie wypowiadane przez Halta.

Podsumowując - kolejna seria, chronologicznie pierwsza, nie wypada źle. W sumie to bardzo mi się podobał Turniej w Gorlanie, gdyż miło było poznać przeszłość Halta. I Crowleya oczywiście, ale jeśli czytaliście moje inne recenzje o Zwiadowcach, to wiecie, że Halt zajmuje szczególne miejsce w moim sercu.
Myślę, że warto po nią sięgnąć, zwłaszcza gdy czytaliście inne książki Johna Flanagana. Watro jednak przed lekturą zapoznać się z poprzednią serią albo chociaż Zaginionymi historiami, a przynajmniej z jednym z opowiadań zawartych w tym tomie, czyli z Hibernijczykiem.


Cykl Zwiadowcy. Wczesne lata:
~ Turniej w Gorlanie ~

2 komentarze:

  1. Ciekawi mnie ta seria, chociaż trochę obawiałam się wtórności - już w poprzednim tomie właściwej serii miałam wrażenie, że Flanagan się powtarza. Trochę je rozwiałaś, więc postaram się niedługo przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. w liceum uwielbiałam Zwiadowców, ale możliwe, że już wyrosłam z tej serii. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń