niedziela, 21 września 2014

"Instynkt mi mówi „zatop zęby w jego gardle”, Ale przecież ze wszystkich na świecie kocham cię najbardziej"*

Witajcie!
Wiem, nie było mnie prawie miesiąc. Tak jak przypuszczałam, szkoła jest małą przeszkodą przy dodawaniu regularnych postów. Do tego nie wiedziałam o czym mam napisać.
Dziś wpadłam na genialny pomysł. Paradoksalnie, bo o tej godzinie powinnam już kłaść się spać. Jednak chyba nie dam rady zasnąć dopóki o tym nie napiszę. Cały post to tylko i wyłącznie moje przemyślenia.
 Każdy z nas spotkał się z przykładem ludzkiego okrucieństwa wobec zwierząt. Dzisiaj trafiłam na piosenkę, która poruszyła mnie do głębi. Naprawdę. Za każdym razem, gdy wciskałam replay, czułam dreszcze jak za pierwszym razem.



 Uważam, że każdemu daje ona do myślenia. Zawsze byłam przeciwna jakiejkolwiek przemocy wobec zwierząt. Uznajcie mnie za nienormalną, ale od zawsze bardziej rusza mnie krzywda zwierząt niż ludzi. Nie potrafiłabym przejść obojętnie, widząc jak ktoś katuje psa czy kota. Sąd i wyrok kilku lat więzienia (według mnie to za mało, jestem za zaostrzeniem kar dla takich ludzi) to nic w porównaniu z tym, co najchętniej zafundowałabym komuś takiemu. Ciekawa jestem czy skatowanie i zostawienie na pastwę losu byłoby takie fajne dla takiego potwora. Tak, potwora, bo człowiekiem nie nazwę kogoś, kto jest zdolny zrobić krzywdę słabszej istocie. Dla mnie to nic niewarta gnida, niczym karaluch, którego mogę rozdeptać z obrzydzeniem.
 Zwierzęta potrafią się niesamowicie mocno przywiązać do człowieka. Są zdane przede wszystkim na ludzi. Potrzebują troski, opieki i miłości. Są bardziej uczuciowe od wielu osób. Kochają bezwarunkowo. A kiedy ich oprawcą jest ktoś, kogo darzyły największym zaufaniem, boli je to bardziej niż możemy sobie wyobrazić.
 Nie potrafię sobie wyobrazić, że mogłabym pobić któregoś z moich psów. Fakt - potrafię Lunę czy Doniego skarcić czy lekko popchnąć, kiedy się nie słuchają, ale nigdy nie zrobiłabym im krzywdy. A jakby ktoś chciał im coś zrobić, to najpierw musiałby uderzyć mnie. Kocham moje psy i nie dam na nich podnieść ręki.
 Nie rozumiem, dlaczego inni potrafią się znęcać nad zwierzętami. To nieludzkie... Nigdy tego nie zrozumiem. Zwierzę to nie zabawka.
 Jestem zdania, że dobrego człowieka można poznać po tym jak traktuje zwierzęta. Jeśli pomiata słabszą istotą, to będzie to samo robił z ludźmi. Może niektórzy nie zauważają zależności między tym. Ja niejednokrotnie to zaobserwowałam.

 Sezon wakacyjny się skończył, ale ludzie i tak wyrzucają psy lub koty. Owszem, teraz nieco mniej niż w wakacje. Mimo to w sezonie jesiennym bardzo często wywożą całe lub część miotów. Tego także nie rozumiem. Jeśli ktoś nie chce mieć potomstwa po swojej kotce lub suczce, to można je zabezpieczać albo od razu wysterylizować. Koszty sterylizacji ponosimy tylko raz, a jednocześnie zmniejszamy populację bezdomnych zwierząt. Przeraża mnie fakt, że ludzie nie używają narządu zwanego mózgiem.
 Jeśli ktoś nie jest w stanie zapewnić zwierzęciu godnych warunków i domu na zawsze, to niech nie bierze sobie dodatkowych obowiązków. To inwestycja, która wymaga odpowiedzialności i pełnego etatu. Nie można powiedzieć "Mam dość, rzucam to w cholerę." i wywieźć do lasu, by przywiązać do drzewa i zostawić na pastwę losu.

 Dzisiaj doszłam do wniosku, że niesamowicie brzydzę się ludźmi, którzy potrafią skatować zwierzę. Najłatwiej jest zrobić krzywdę słabszej istocie. Rzygać mi się chce, kiedy mam tą świadomość, że muszę żyć z takimi osobami na świecie. Chętnie pokazałabym tym wszystkim osobom jak to fajnie jest być katowanym, a później zostawionym na pastwę losu z myślą "Może przeżyjesz, może nie. Nie mój interes, przecież jesteś tylko nic niewartą istotą."
 Marzy mi się medycyna weterynaryjna. I to nie dlatego, że jest to dobrze płatny zawód. Nie przywiązuję zbyt wielkiej uwagi do pieniędzy. Chcę po prostu wiedzieć, że pomagam komuś. Że to, co robię jest ważne. Chciałabym żyć z myślą: "Rób to, co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia w życiu."

*Tytuł postu to dwa wersy z piosenki, którą dodałam do postu.


Jestem ciekawa, co Wy myślicie na ten temat. Zapraszam do dyskusji w komentarzach.
Tymczasem idę spać.
Do następnego!

2 komentarze:

  1. Mam jeszcze jeden przykład ludzkiej bezmyślności względem zwierząt - kot/pies w domu z małym dzieckiem i rodzicami cierpiącymi na niedobór czasu/inteligencji. Bo fajnie, że w domu jest zwierzak, że dziecko się z nim bawi. Fajnie jeśli kot, podobno kontakt z nimi w dzieciństwie uodparnia na jakieś alergeny. Tylko że dziecku trzeba tłumaczyć, jak się z kotkiem//pieskiem należy obchodzić. Że niewolno ciągnąć za ogon, nie wolno cały czas nosić, trzeba uważać, żeby nie przydusić... Czego rodzice nie robią. Bo przecież jak będzie robił kotu/psu krzywdę, to zwierzak się obroni, ma zęby i pazury. Zapomina się, że przecież dziecko jest od kota silniejsze. Że pazurki owszem pomogą, ale na chwilę. A zwierzę dziczeje i nie pozwala się pogłaskać. Potem wielkie zdziwienie, że jest agresywne. No jest. Broni się, skoro musi, skoro tak zostało nauczone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Niektórzy tłumaczą dziecku, że kot/pies to nie zabawka. Aczkolwiek większość twierdzi, że zwierzę samo się obroni. Owszem, ale później mają problem, jeśli taki zwierzak zrobi krzywdę dziecku. I winny jest pies/kot, którego chcą uśpić, bo agresywny. Nic dziwnego, skoro musiał się bronić, a instynkt podpowiadał, że ludzie, a zwłaszcza dzieci, są dla niego zagrożeniem.

      Usuń