czwartek, 31 grudnia 2015

Stosik i podsumowanie roku 2015

 Witajcie!

 Dziś luźny post. Podsumuję sobie 2015 rok, ale najpierw pochwalę się książeczkami, które zgromadziłam przez cały roczek. Chociaż najwięcej z nich zgromadziłam od września do grudnia. Jakaś zakupoholiczka się ze mnie zrobiła, a wszystko przez te biedronkowe promocje! W dodatku mam słabość do nabywania kryminałów.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

[6] Każdy może być ofiarą albo mordercą... - "Chemia śmierci" S. Beckett

Cykl: Dr David Hunter (tom 1)
Tytuł: Chemia śmierci
Tytuł oryginału: Chemistry of Death
Autor: Simon Beckett
Tłumacz: Jan Kraśko
Rok wydania: 2006 (I wydanie)
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 352
Po Chemię śmierci sięgnęłam ostatnio. Co prawda za pierwszy tom zabrałam się dopiero teraz, sporo czasu po sięgnięciu po drugi, czyli Zapisane w kościach. Cóż mogę powiedzieć? Kryminały mają to do siebie, że nie muszę czytać ich po kolei, bo łączą się postacią głównego bohatera. W tym przypadku antropologa sądowego - Davida Huntera.

sobota, 26 grudnia 2015

Tolkienowski TAG Książkowy


 Do Tagu zostałam zaproszona przez Aleksandrę. Jednak z realizacja wolałam poczekać, aż będzie po świętach. Nie lubię siedzieć przed komputerem, gdy cała rodzina biega mi po domu. To niegrzeczne, a i przy okazji ciężko się skupić.
 Tag bardzo mi się podobał, więc z miłą chęcią go wykonam. :)


czwartek, 24 grudnia 2015

[5] Ciemność nie umiera. - "Szturm i grom" L. Bardugo

Cykl: Grisza. Tom II
Tytuł: Szturm i grom
Tytuł oryginału: Siege and Storm
Autor: Leigh Bardugo
Tłumaczenie: Anna Pochłódka-Wątorek
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Liczba stron: 464

Recenzja nie zawiera spojlerów z poprzedniego tomu.

Poprzednia recenzja była o pierwszej części cyklu. Pierwszy i drugi tom czytałam z dużą, bo roczną przerwą. Jednak nie była ona aż tak znacząca. A recenzję pierwszej części chciałam napisać najpierw. Aktualnie jestem świeżo po przeczytaniu Szturmu i gromu. Myślę, że emocje nie sprawią, że recenzja będzie chaotyczna.

piątek, 18 grudnia 2015

[4] Potęga ma jednak swoją cenę. - "Cień i kość" L. Bardugo

Cykl: Grisza. Tom I
Tytuł: Cień i kość
Tytuł oryginału: Shadow and Bone
Autor: Leigh Bardugo
Tłumaczenie: Anna Pochłódka-Wątorek
Rok wydania: 2013
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Liczba stron: 380


Ravka kiedyś była dumnym i potężnym państwem. Teraz jest otoczona przez wrogów i rozerwana przez Fałdę Cienia: pasmo nieprzeniknionej ciemności, w której czają się potwory. Niespodziewanie pojawia się nadzieja: samotna i młodziutka Alina Starkov, która jest kimś więcej, niż się wydaje...

wtorek, 15 grudnia 2015

Tea book TAG

 Witam! Pomyślałam, że dodam coś luźnego. Oczywiście też związanego z książkami. Na jednym z blogów, które obserwuję, pojawił się właśnie ten TAG i bardzo mi się spodobał. :)

piątek, 11 grudnia 2015

[3] Obowiązek ważniejszy od pragnień. - "Wszystkie kwiaty Szanghaju" D. Jepson

Tytuł: Wszystkie kwiaty Szanghaju
Tytuł oryginału: All the flowers in Shanghai
Autor: Duncan Jepson
Tłumacz: Katarzyna Bartuzi
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 272

Chiny od zawsze mnie fascynowały. Kiedy zobaczyłam w Biedronce tę książkę, to nie mogłam się oprzeć i po prostu musiałam ją kupić. Cena jak najbardziej sprzyjała, bo tylko 9,99zł. Lubię biedronkowe promocje. Pozwalają mi zapełnić domową biblioteczkę nawet trzema książkami w cenie jednej (przypuszczając, że cena w księgarni za jedną wynosi około 30zł).
Książkę przeczytałam jakiś czas temu, bo na przełomie lipca i sierpnia, ale bunt urządzeń elektronicznych z dostępem do internetu zrobił swoje. Jednak jak sobie obiecałam, recenzję piszę i publikuję. Nieco później, ale ważne, że w ogóle.

niedziela, 6 grudnia 2015

Po raz kolejny... kajamy się.

 Witam! O ile ktoś tu jeszcze zaglądał i miał nadzieję, że wrócę.
 Zaczynam się zastanawiać czy ja chociaż trochę potrafię się ze wszystkim ogarnąć... Od końca marca nic tu nie było. Kompletnie nic. A mamy już grudzień. Ech... Wiem, wiem, były wakacje. No i co z tego? Nawet nie mogłam się na bloggera zalogować, bo nie miałam dostępu do komputera, a gmail w telefonie mi się zbuntował, bo nie rozpoznawał niemieckiej lokalizacji. Miałam tyle ambitnych planów, które spaliły na panewce. Dosłownie. A kiedy już wróciłam do domu, to reszta wakacji, tj. ostatni tydzień sierpnia, przeciekł mi dosłownie między palcami. A we wrześniu już od samego początku moja nauczycielka od biologii zaczęła nam przelewać wiedzę. Tak się kobieta nakręciła, że regularnie, co kilka dni, wracam do domu z obszernymi kartkami z zadaniami maturalnymi. Właśnie - matura. Zbliża się wielkimi krokami. Za dwa tygodnie, no może troszkę dłużej, kończy mi się pierwszy semestr. Czuję nieco luzu z tego powodu. Dlatego tu jestem. No, po części. Kolejny powód - zawsze będę wracać do pisania czegokolwiek. Chyba mam to już w genach.
 Wracam tu z kolejną porcją weny i zapału. Mam nadzieję, że tym razem nie będzie to słomiany zapał i chociaż będę systematyczna w dodawaniu jakichkolwiek postów.
 Jeśli ktokolwiek jeszcze dotrwał do tej części, to prosiłabym o zostawienie jakiegoś znaku, że warto tu wrócić i coś napisać. Liczę, że nie wszyscy uciekli stąd w popłochu.
 Wesołych Mikołajek, o ile jeszcze ktoś obchodzi takowe święto. :) Powiedzmy, że to taki prezent z mojej strony, żeby tu wrócić.
 Mam nadzieję, że... Do następnego!